czwartek, 29 listopada 2012

Buble kosmetyczne

Cześć!
Pora zakończyć temat zakupów i iść w inną stronę. Dzisiaj przedstawie wam moje zmory kosmetyczne. Oto jak wyglądają w stadzie:


Przy zakupie kosmetyków bardzo często kieruję się opiniami z Internetu. Mimo to czasami zdarza mi się trafić na jakieś buble.


Pierwszy z nich to puder brązujący firmy Essence z edycji limitowanej A New League. Zakupiłam go w czerwcu w Rossmannie za ok. 8 zł za 10 g produktu. Po samym zdjęciu widać, że miałam z nim duże przejścia. Na początku na twarzy dawał efekt cegły, dlatego wydłubałam kolor ciemnego brązu. Niestety efekty dalej są niezadowalające.


Następnie w kolejce ustawiła się zdobycz z Rossmannowej promocji -40%- konturówka do oczu firmy Wibo nr 1.


Niestety przyznam się, że przed jej zakupem nie zajrzałam na KWC tylko zasugerowałam się opinią jednej z Youtubowiczek a dokładniej MsDoncellity. Zachwalała ona kredkę niebieską i naprawdę nie mam pojęcie za co leciały te pochwały. Zaraz jak przyszłam z Rossmanna stwierdziłam, że trzeba kredkę przetestować i zaczęła się katorga. Konturówka jest bardzo twarda i podrażnia okolice oczu. Chciałam ja stosować na dolna powiekę, ale niestety nie da się. Próbowałam jej użyć jeszcze raz na górna powiekę i ta sama katastrofa. Całe szczęście, że kosztowała mnie ok. 3,50zł. Nigdy więcej!


Idąc dalej z makijażem twarzy przyszedł czas na Antytrądzikowy krem tonujący Nuno z Ziaji. Oto tył opakowania:


Produkt kupiłam pod wpływem pozytywnych opinii na YouTube. Stwierdziłam, że będę go stosować w lato zamiast podkładu. Niestety produkt u mnie się nie sprawdził w 100%. O ile kolor był ok (ja mam 1) to cała reszta okazała się klapą. Zaczął mnie zapychać. Szybko schodził z twarzy. Gdy tylko na twarz dostała się woda zaczął się dziwnie zachowywać, jak by się pienił, rozwarstwiał. Kaszanka jakich mało. Ceny niestety nie pamiętam.


Ostatnim produktem z kolorówki jest lakier do paznokci firmy Essence, z limitowanki Wild Craft. Opisałam już o nim w tym poście <>. Po pomalowaniu paznokci byłam bardzo zadowolona. Jednak uśmiech z mojej twarzy zeszedł następnego dnia, gdy zobaczyłam koszmarne odpryski. Lakiery nawet te z najniższe półki za 2 zł trzymają się na moich pazurkach ok 4 dni, a ten lakier przyniósł takie rozczarowanie.


Z pielęgnacji znalazły się tylko dwa produkty. Pierwszy z nich do ust pomadka ochronna z Lavity z Macadamią.


Pomadkę zakupiłam po zużyciu pomadki tej samej firmy, ale w wydaniu Multiwitaminy. Byłam bardzo zadowolona, więc zakupiłam inną wersję i okazało się to katastrofą. Pomadka na środku posiada błękitny pasek, który wybiera usta. Wygląda to okropnie. Niestety zapach również nie zachęca do użytku tego produktu. Cena ok. 6 zł.


Drugi produkt z pielęgnacji to masło do ciała o zapachu mango firmy BeBeauty z Biedronki.


Do zakupu tego produktu zachęcił mnie zapach mango. Wielbiam ten owoc a jeszcze bardziej jak pachnie nim moje ciało. Jednak po otwarciu masła padło pytanie: "Co to ma być?". Kolo mango to to nawet nie stało. Przez długi czas zastanawiałam się co mi przypomina ten zapach i wymyśliłam- identyczny zapach miały farby do włosów firmy Palett z 5 lat temu w odcieniu ciemny brąz. Smród jakich mało. Na początku zmuszałam się do używania tego produktu. Mimo, że konsystencja jest bardzo fajna, bo taka zbita niestety produkt przez swój smród nie do użytku. Cena ok. 6 zl.


Czas na pędzel i szczoteczkę. O KOBO już pisałam w poście o pędzlach <>. Znalazłam dla niego nowe zastosowanie, w którym spełnia swoją funkcję w 100%, otóż nakładam nim maseczki ;) Drugim produktem jest szczoteczka do mycia twarzy:


Na początku użytkowania przeszkadzało mi jego włosie, więc trochę je przycięłam. Niestety szczoteczka zamiast myć i oczyszczać twarz zaczęła przenosić zanieczyszczenia i zapychać pory na całej twarzy. Cena ok. 8 zł.


I koniec bubli. Mam nadzieję, że na razie odpocznę od nietrafionych produktów. A wy macie jakieś swoje buble?

Pozdrawiam!

10 komentarzy:

  1. Oj trafiam niestety też na sporo bubli.
    Takie posty ostrzeżenia są bardzo przydatne, dobrze, że go zamieściłaś.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętam jak na forum essencowym był szał na ten bronzer :) Ja nie używam w ogóle bronzerów więc nawet na niego nie spojrzałam, choć ma ciekawy wzór i pewnie tym najbardziej kusi ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. na szczęście nie miałam nic z tych kosmetyków ...

    OdpowiedzUsuń
  4. a ja masło mango z biedronki dobrze wspominam :)

    zapraszam do siebie - może znajdziesz coś co Cię zaciekawi :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ta Ziajka u mnie też była totalnym nieporozumieniem

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie miałam żadnego z tych produktów i teraz już wiem, że będę się ich wystrzegać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja mam krem z ziaji u mnie się sprawdza, ale każdy ma inną skórę;)

    OdpowiedzUsuń
  8. to dobrze, że się nie zdecydowałam na tą kredkę z wibo:)

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja strasznie lubię to biedronkowe masełko :))

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak właśnie myślałam, że taka szczota może być mało higieniczna. A ten bronzer z Essence, tragedia! Okropny kolor.

    :D

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy pozostawiony komentarz :)