piątek, 28 lutego 2014

Ulubieńcy lutego 2014

Dzisiaj ostatni dzień lutego (całe szczęście) i przychodzi kolej na ulubieńców. Nie jest ich dużo, ale do dzieła. Na miano moich ulubieńców lutego zasłużyli:

BeBeauty kremowy żel pod prysznic z proteinami mleka cudowny zapach, kremowa konsystencja. Na pewno w tygodniu pojawi się o nim post.

Nivea Łagodząca pianka oczyszczający uwielbiam ten produkt do delikatnego odświeżenia twarzy. Cała notka o nim tutaj.

Nivea antyperspirant w kulce ładnie pachnie, chroni czego chcieć więcej.

Rimmel 070 Airy Fairy  nie raz się pojawiała w ulubieńcach. Dla mnie wielki klasyk pasujący do każdego makijażu.

Essence kredka Taupe me ten produkt tez nie raz gościł w ulubieńcach. Pasuje jako kreska na górna powiekę jak i dolna powiekę, ale również czasami ląduje jako przyciemnienie brwi.


I to na tyle. Krótki miesiąc to i mało ulubieńców.
A wy co ulubiłyście sobie w lutym?
Pozdrawiam!
Soemi87

czwartek, 27 lutego 2014

Zapachowy czwartek: Yankee Candle Paradise Spice



Dzisiaj o zapachu który kupiłam pod wpływem blogo i vlogosfery. Wiele osób zachwycało się zapachem Paradise Spice więc stwierdziłam, że i ja muszę go mieć i przetestować.

Oczywiście mowa jest o produkcie Yankee Candle, które możemy zakupić między innymi w sklepie internetowym Goodies, gdzie bardzo serdecznie was zapraszam.
Jak przystało na woskomaniaczkę tym razem również pokusiłam się o zakup tarty.

Opis producenta: "Dojrzałe banany mocno zmiksowane z nasionkami słodkiej wanilii. Koktajl nie jest mdły! Wręcz odwrotnie – jest świeży, orzeźwiający, idealnie sprawdzający się podczas plażowania na rajskiej, egzotycznej wyspie. A wszystko przez to, że w jego gęstej, mięsistej strukturze znalazło się miejsce dla garści cynamonu wymieszanego z goździkami – korzennych, bardzo orientalnych i ożywiających całą miksturę wonią przypraw. Aromat koktajlu jest świeży i zaskakujący. Jego esencja zamknięta została w wosku Paradise Spice – sprawnie łączącym azjatycką egzotykę z tajemnicą wyrwaną wprost ze skrzyneczki skrywającej w swoim wnętrzu orientalne przyprawy."

Wosk jest bardzo aromatyczny więc do rozgrzanego kominka włożyłam ok. 1/4 całej tarty (u mnie jest większe zużycie, bo to moje drugie palenie tego produktu).
Po chwili żółtawo-bezowy wosk roztopił się w delikatnie kremowy płyn.



Moja opinia:
Wąchając wosk przed zapaleniem kojarzy mi się z bananem oprószonym przyprawami korzennymi. Po rozpaleniu zapach banana zanika, a przyprawy wychodzą na pierwszy plan. Producent pisze, że jest to świeży i orzeźwiający zapach dla mnie należny do bardziej ciężkich głownie przez przyprawy. 

Wosk należny do tych bardziej intensywnych więc po 10-15 minutach gaszę podgrzewacz a zapach pozostaje w pomieszczeniu na ok. 1,5 godziny. 

Zapach jest bardzo interesujący i wiele osób go poleca. Dlatego jeżeli jesteście skuszenie zapraszam was na zakupy do sklepu Goodies. 





Ja wypale ten do końca i chyba drugi raz się nie skuszę. A wy znacie ten zapach? Przypadł wam do gustu?
Pozdrawiam! 
Soemi87


środa, 26 lutego 2014

Essence Ice Ice Baby shimmer powder rozświetlaczowy kit

W tamtym tygodniu w Krakowskim Firlicie dorwałam nietkniętą limitowankę Ice Ice Baby. Ze względu, że poszukuje rozświetlacza zapakowałam niniejszy produkt do koszyka i popędziłam do kasy zapłacić 14 zł.

Śnieżynkowy wzór wygląda uroczo. Jak nic kojarzy się z zimą i piękna taflą rozświetlającą.

Oczywiście część fioletowa daje zimnawy odcień i na ręce wygląda bardzo delikatnie.

Odcień fioletowy jest nałożony cienką warstwą na śnieżynkę, jednak pod spodem mamy kolor biały.

Po obczyszczeniu z części fioletowej produkt wygląda jeszcze ładniej.

I teraz zaczynają się schody. Produkt nie tworzy żadnej tafli rozświetlającej tylko wygląda jak pokruszona kreda. Na kościach policzkowych wygląda jak biały matowy cień do powiek  gdzieniegdzie oprószony grubym brokatem. Wygląda to okropnie.

Produkt rozczarował mnie na całej linii. A może wy mi polecicie jakiś fajny rozświetlacz do 20 zl.

Pozdrawiam!
Soemi87

poniedziałek, 24 lutego 2014

Moja wieczorna pielęgnacja skóry

Wczoraj było o pielęgnacji włosów, a dzisiaj przychodzi kolej na skór twarzy. Od dłuższego czasu staram się przestrzegać 3 kroków pielęgnacji czyli: oczyszczanie, tonizowanie i nawilżenie.





Oczyszczanie:



Pierwszy krok to zmycie makijażu oczu jak i twarzy i do tego używam płatków kosmetycznych z Rossmanna i płynu micelarnego- obecnie mam L'oreal z którego nie jestem do końca zadowolona (recenzja). 

























Następnie cała twarzy myję mydłem w kostce. Akurat moja mieszana cera w kierunku tłustej bardzo lubi ten krok. Przeważnie mam do dyspozycji mydła z Oriflame, które nie ściągają i nie napinają skóry, a do tego ładnie ją oczyszczają.


















Dwa razy w tygodniu serwuje mojej twarzy peeling i sięgam albo po maseczkę peeling K+K z Fitomedu lub Joanna Natulia Peeling myjący.

Nie zrobiłam zdjęcia maseczką, ale staram się raz w tygodniu nałożyć dowolną maseczkę.


























Następnie przychodzi tonizowanie skóry, aby przywrócić odpowiednie pH skórze. Tutaj widać Tonik Melisa (recenzja).






















Po tych wszystkich zabiegach przychodzi czas na nawilżenie: na cała twarz nakładam krem Vivhy Idealia,  na rzęsy L'bioticę, krem pod oczy Oriflame Optimals  i na usta Oriflame balsam z jabłkiem i owsem.

I jestem gotowa do spania.

Jak wam się podoba moja wieczorna pielęgnacja skóry? Znacie których z przedstawionych produktów? A może coś polecacie mi zmienić?
Pozdrawiam!
Soemi87

niedziela, 23 lutego 2014

Moja pielęgnacja włosów

Dzisiaj postanowiłam pokazać wam jak pielęgnuję swoje włosy. Powyżej macie zdjęcie moich włosów które lekko się falują i walczę o jaśniejszy odcień blondu.

Obecnie na noc przed myciem włosów spryskuje całe wlosy i skalp Eliksirem z Green Pharmacy. Następnego dnia ok. 1,5- 2 godzin przed umyciem włosów nakładam na skalp olejek łopianowy (tutaj wersja ze skrzypem polnym, czasami biorę wersję z czerwona papryką) i na całą długość włosów nakładam masło kakaowe z Isany.

Następnie przychodzi czas na mycie. Najpierw staram się wypłukać letnia wodą olej i krem. Następnie już na mokre włosy nakładam szampon z którego jestem średnio zadowolona i obecnie mam do wyboru: Balea Mango i aloe vera (niestety bardzo obciąża mi włosy) albo Joanna Ultra color system szampon do wypłukania żółtego koloru z włosów (ten szampon super oczyszcza, ale przy tym plącze włosy). Staram się przed nałożeniem szamponu na włosy rozcieńczyć go z wodą. W drugim etapie mycia używam obecnie mój ulubiony szampon: Timotei do włosów blond.

Po zmyciu szamponu chłodną wodą nakładam na chwilkę maseczkę z Ultra Doux awokado i masło karite. Ponownie spłukuję odżywkę chłodną woda. Na koniec stosuję litr płukanki z octem jabłkowym. Nakładam na głowę turban i czekam, aż włosy podeschną. Następnie zdejmuję ręcznik i czasami używam Joanna Reflex Blond, albo pozostawiam włosy same sobie. Po wyschnięciu zabezpieczam końcówki Oriflame Serum for Light Hair. 

 I to na tyle. Obecnie chce wprowadzić jeszcze jakąś wcierkę na skórę głowy. Mam do wyboru albo Joanna Rzepa albo Babuszkę Agafii.
I co sądzicie o mojej pielęgnacji włosów? Radzicie mi jakieś zmiany? A może znacie i lubicie któryś z moich produktów?
Pozdrawiam!
Soemi87

czwartek, 20 lutego 2014

Zapachowy czwartek: Yankee Candle Wild Passion Fruit




Jak co czwartek czas na post zapachowy. Dzisiaj opowiem wam kilka słów o jednym z bardziej przeze mnie lubianych zapachów, otóż będzie o Wild Passion Fruit.

Pamiętajcie, że zarówno tezn zapach jak i inne możemy kupić między innymi w sklepie internetowym Goodies gdzie bardzo serdecznie was zapraszam.
W moje łapki wpadł jak zawsze wosk w kształcie tarty. 

Opis producenta: "Owoc marakui przypomina swoją nietuzinkową postacią biblijną koronę cierniową. Właśnie przez wzgląd na konotacje z tym skojarzeniem – przez wieki nazywany był pasją. W wydaniu Yankee Candle pasja ma zupełnie inny format – pozbawiony trosk, rezolutny, dosłowny. Dlatego właśnie, w kompozycji Wild Passion Fruit łączą się najbardziej energetyczne i wprawiające w optymistyczny nastrój owoce południowe – słoneczny melon, dojrzała i bardzo soczysta mandarynka i wyjątkowa pasja, której niezwykły aromat pobudza wyobraźnię i ożywia marzenia o wyjeździe w gorące, rajskie tropiki.".

Aby zapach był wyczuwalny nie kładę całej tarty, bo mi szkoda tylko odłamuję kawałek.

Po chwili w kominku zamiast kawałka tarty pływa jasnozielony roztopiony wosk.

Moja opinia:
Słuchajcie jak ta tarta pachnie! Pozytywne- energetyczne owoce. Ja głownie wyczuwam grejpfruta, którego nie ma w składzie :) Jak kiedyś zapaliłam ten wosk w kominku to aż pochwaliła zapach moja współlokatorka, że taki ładny i pozytywnie nastraja. Zapach jest intensywny dlatego ja go gaszę po chwili a zapach jeszcze trochę utrzymuje się w powietrzu. Jak dla mnie to owocowy mistrz! Niestety gdzieś kiedyś czytałam, że chcą go wycofywać, ale całe szczęście jest jeszcze do kupienia do czego bardzo sedecznie was zapraszam. Te i inne tarty możecie zakupić w sklepie Goodies.

A wy go znacie? Zachęca was do kupienia?
Pozdrawiam!
Soemi87

środa, 19 lutego 2014

Rossmann czasami zaskakuje czyli Cena na do widzenia

Wczoraj Rossmann bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Jak widać na zdjęciu powyżej chodzi o świeczki zapachowe Glade i Air Wick.
Oczywiście wszystkie wiem, że gdy Rossmann wycofuje produkty pojawia się akcja: dobra cena na do widzenia  i w ten sposób możemy kupić produkty po bardzo okazyjnych cenach.
Wczoraj nie mogłam się zdecydować czy brać świeczki czy też nie, ale do zakupu namówił mnie nikt inny jak mój chłopak i oto co mam:
Świeczka Glade (stary Brise) dwu warstwowa: część biała to wanilia a brązowa drzewo sandałowe. Według producenta czas palenia jest do 30 godzin. Cena: 4,79 zł z 15,99 zł

Druga świeczka to Air Wick  o zapachu: bursztynowa nuta mandarynki. Według producenta ma się palić do 35 h. Cena: 5,39 zł zamiast 17,99 zł.

Świeczki razem wyglądają pięknie. Pachną już bez zapalania. Ciekawa jestem jak się sprawdzą, bo szczerze powiem, że to mój pierwszy raz z tymi firmami. 

W sklepie do wyboru były jeszcze inne warianty zapachowe tych świeczek więc jak lubicie zapachy do domu warto się przejść do Rossmanna.
Podsumowując za zakupy zapłaciłam 10,18 zł zamiast 33,98 zł  czyli 70% taniej.

A wy co sądzicie o takich cenach na do widzenia? Udało się wam coś fajnego wypatrzeć i kupić?
Pozdrawiam
Soemi87

poniedziałek, 17 lutego 2014

Ocet jabłkowy w pielęgnacji włosów

W styczniowych zakupach pokazałam wam, że na promocji w Rossmannie zakupiłam ocet jabłkowy. Wiele z was była zainteresowana jak go będę stosować.

Na początku nowego roku naczytałam się po blogach wiele dobrego o wpływie octu jabłkowego na włosy i skórę głowy. Ocet powoduje, ze nasze włosy będą lśniące, gładkie dzięki domknięciu łusek. Ocet zapobiega nadmiernemu przetłuszczaniu się, wspomaga utrzymanie odpowiedniego pH skóry, a nawet i ogranicza wypadanie i powstawanie łupieżu. Działa przeciwświądowi, bakteriobójczo i przeciwgrzybicznie. 

Stwierdziłam, że warto wypróbować to cudo na swoich włosach i oto jest:



Po wielu dobrych opiniach zakupiłam ocet jabłkowy z Rossmanna. Na promocji kosztuje ok. 8 zl, zaś cena standardowa to 12 zł.


Butelka ma pojemność 750 ml.


Uwaga! należy kupić ocet jabłkowy, a nie jabłkowo- spirytusowy.







Ocet stosuje w formie płukanki
Do 1 litra chłodnej, przegotowanej wody dodaję 2 łyżki octu jabłkowego. Następnie mocze w tej miksturze kilka minut cały skalp  i na koniec przepłukuję całe włosy. I gotowe.
Na pewno nie jedna z was zastanowi się co z zapachem octu. Faktycznie zaraz po użyciu płukanki czuć nieprzyjemny zapach, jednak po czasie jest on niewyczuwalny.Jednak jeżeli komuś bardzo przeszkadzam to po 15-20 minutach od zastosowania płukanki można przepłukać włosy chłodna wodą.

Raz zastosowałam tylko 1 łyżkę octu na litr wody i dla mnie było to zbyt słabe stężenie. Dwie łyżki są dla mnie odpowiednie.

Efekty jakie zauważyłam:
Szczerze powiem, że bardzo się obawiałam zapachu octu na włosach jednak nie jest aż tak źle. Po zastosowaniu płukanki włosy owijam turbanem i zapach jest mniej wyczuwalny a po zdjęciu ręcznika już w ogóle go nie czuć.

Płukanki użyłam 4-5 razy i włosy są faktycznie miękkie, pięknie się błyszczą. Dodatkowo ocet bardzo pozytywnie wpłynął na moją skórę głowy. Skóra głowy mnie nie swędzi a problemy z ŁZS są coraz mniejsze.

Ja jestem bardzo zadowolona i zaskoczona tak dobrym wpływem octu jabłkowego na skórę głowy. A wy się skusicie na taką płukankę?
Pozdrawiam!
Soemi87

sobota, 15 lutego 2014

Nivea Aqua Effect Pianka oczyszczająca do skóry suchej i wrażliwej




W ostatnim poście zakupowym pokazałam wam, że zaopatrzyłam się w Piankę oczyszczającą Nivea. Wiele z was było zainteresowane recenzją tego produktu więc oto i jestem.


Produkt możemy dostać w Naturze, Hebe, Super Pharma za ok. 18 zł. Mi się udało dorwać promocję i zapłaciłam 12 zł.

Pianka zamknięta jest w przezroczystym opakowaniu o pojemności 150 ml. 





Według producenta:
Produkt do mycia twarzy do cery suchej i wrażliwej.

DZIAŁANIE
NIVEA® aqua effect łagodząca pianka oczyszczająca wzbogacona olejkiem migdałowym i Hydra IQ:
- głęboko i jednocześnie delikatnie oczyszcza
- pomaga utrzymać naturalny poziom nawilżenia skóry
- mycie twarzy staje się przyjemnością dzięki delikatnej piance i przyjemnemu zapachowi
- formuła z olejkiem migdałowym delikatnie pielęgnuje
- skóra jest głęboko, ale delikatnie oczyszczona, miękka i gładka
- wygląda zdrowo i pięknie

SPOSÓB UŻYCIA:
W trakcie stosowania formuła zamienia się w delikatną piankę. Nałóż piankę oczyszczajacą, delikatnie masując skórę twarzy, szyi i dekoltu. Omijaj okolice oczu. Spłucz dokładnie wodą.

SKŁAD:
Aqua, Sorbitol, Glycerin, Decyl Glucoside, Disodium Cocoyl Glutamate, Glyceryl Glucoside, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Panthenol, Propylene Glycol, Polyquaternium-10, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, PEG-200 Hydrogenated Glyceryl Palmate, Sodium Sulfate, Sodium Chloride, Citric Acid, Sodium Benzoate, Butylphenyl Methylpropional, Benzyl Alcohol, Geraniol, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Parfum"

Ze względu, że jest to produkt w piance mamy charakterystyczny dozownik o dużym otworze. Co do działania pompki nie mam żadnych zastrzeżeń. Wszystko działa tak jak powinno.

Ilość pianki z jednej pompki jest wystarczająca do umycia całej buzi. Od razu widać, że konsystencja nie jest sztywna tylko bardziej leista.

A tutaj mamy ubytek produktu w butelce po zaaplikowaniu jednej pompeczki.

Moja opinia:
Produkt zakupiłam z czystej ciekawości. Jak wiecie jestem posiadaczką cery mieszanej w kierunku tłustej i dodatkowo mam wielki problem z zapychaniem. Kiedyś dawien dawno używałam z tej serii toniku i byłam zdziwiona, że tak dobrze się sprawdzał, dlatego też skusiłam się na tą piankę mimo, że nie jest przeznaczona do mojego rodzaju skóry. 

+ forma pianki
+ wydajność
+ zapach (uwaga! dość intensywny)
+ nie zapycha i nie wysusza
+ po użyciu skóra jest delikatna i przyjemna w dotyku
+ konsystencja- pianka mimo, że wydaje się być leista dobrze się aplikuje na skórze

+/- działanie- jest to bardzo delikatny produkt i ja najczęściej stosuje go po nocy. Przy wieczornej pielęgnacji potrzebuje dodatkowego wspomagacza do porządnego oczyszczenia skóry.
+/- cena  (18 zł bym nie dała za ten produkt, ale 12 już tak)

Szczerze mówiąc jak tylko mi się skończy i znajdę na nią kolejną promocje na pewno kupię tą wersję, albo niebieską do cery normalnej i mieszanej.

A wy znacie ten produkt? Myślicie o jego zakupie?
Pozdrawiam!
Soemi87

piątek, 14 lutego 2014

Inglot promocja walentynkowa -20%


Nie wiem czy wiecie, ale w dniu dzisiejszym w sklepach stacjonarnych Inglota jak i internetowym jest promocja -20% na produkty z pominięciem akcesoriów. Jednak same puste palety również wchodzą w skład promocji.






Ja nie byłam bym sobą jak bym się na coś nie skusiła :D












Takie to oto kolorki wpadły w moje rączki. Głownie potrzebowałam brązów do załamania i czegoś jasnego w kącik

Jeżeli jesteście zainteresowane zrobię osobna notkę o moich cieniach Inglota.
A wy się skusicie na promocję?
Pozdrawiam!
Soemi87

czwartek, 13 lutego 2014

Zapachowy czwartek: Yankvee Candle Lemon Lavender


Miałam chwile przestoju w dodawaniu postów, ale stwierdziłam, że nic nie dodam aż nadrobię tygodniowe zaległości na waszych blogach. I oto przychodzę. Dzisiaj czwartek a więc kolejny zapachowy post. Tym razem opowiem o Yankee Candle Lemon Lavender. 

Ten i inne zapachy możemy dostać w postaci słojów i tart na stronie internetowej Goodies.pl gdzie bardzo serdecznie was zapraszam.


Ja tradycyjnie zdecydowałam się na zakup wosku zapachowego w kształcie tarty.

Opis producenta: "Zbiór lawendy to w Prowansji prawdziwy rytuał, a moment zamieniania drobnych, białych, różowych i fioletowych kwiatów w wonną esencję to wyjątkowe święto i uczta dla zmysłów. Wtedy właśnie, kiedy lawenda staje się pożądanym, luksusowym olejkiem – mistrzowie perfumeryjni puszczają wodze fantazji i tworzą mieszanki zaskakujące. Tak nietuzinkowe, jak Lemon Lavender – zaklęta w wosku kompozycja, która rysuje przed oczami lawendowe danie główne skropione dla skontrastowania słodyczy odrobiną cytrynowego, odświeżającego dressingu."

Tradycyjnie jak z każdym woskiem nigdy nie daje całej tarty, tylko rozłupuje ją na mniejsze kawałki. Taki kawałek jest na prawdę wystarczający aby zapach rozszedł się po całym pomieszczeniu.

Po roztopieniu w moim białym kominku wosk wygląda przepięknie- taki liliowo- lawendowy kolorek. 


Moja opinia:

Szczerze mówiąc jest to zapach nad którym długo się zastanawiałam. Lawenda jest dla niektórych zapachem kontrowersyjnym, jednak w połączeniu z cytryną daje nam piękny odświeżający zapach. Czytałam na innych blogach, że zapach nadaje się do toalety- jak dla mnie nigdy w życiu. Nie kojarzy mi się z takim miejsce. Zapach jest rześki i odświeżający, główną rolę odgrywa tutaj cytrynka. Woń utrzymuje się dostatecznie długo w powietrzu. Na pewno nie można przesadzić z intensywnością tego produktu. Jak dla cudo.

Jak was zachęciłam renecją, to przypominam, że ten wosk jak i inne możemy kupić na stronie Goodies.pl



A wy znacie ten zapach? Spodobał wam się?
Pozdrawiam!
Soemi87

poniedziałek, 10 lutego 2014

Mobil Mix #4 i gdzie byłam jak mnie nie było



Tak jak zapowiadałam w ubiegły poniedziałek, miałam przerwę od blogowania przez tydzień, ponieważ wyjechałam na ferie zimowe. Dzisiaj chciałam wam pokazać kilka zdjęć z tego wyjazdu w postaci Mobil Mix'u. 







1) Wyjazd z Krakowa- brak śniegu i 2 godziny jazdy przed nami
2) Karnet TatrySki, jednak my siedzieliśmy tylko w Kluszkowcach.
3) Widok z okna na Tatry, akurat tego dnia widok był trochę słabszy
4) Napis z toalety męskiej, który rozwalił nas na łopatki

1) Odpoczynek i przyzwyczajanie się do stoku (to mój pierwszy wyjazd na narty)
2) Bałwan na tarasie widokowym musi być :)

Widok na Tatry z tarasu widokowego z góry Wdżar.

1) Pierwsze trudne próby jazdy na nartach i wmawianie sobie, że jest to przyjemność. Jednak po 2 dniach była to przyjemność.
2) Narty nartami, ale kijki i rękawiczki to podstawa przy uniknięciu otarć.

1) Zdjęcie pożegnalne- Widok na Tatry wysokie
2) Wracając do Krakowa odwiedziliśmy zamek z Niedzicy

1) 2 godzinny powrót do Krakowa to gra w kulki
2) i podziwianie widoków za oknem.

I to na tyle, ten tydzień był jak najbardziej udany. Odpoczynek od problemów, odcięcie zasięgowe. Czego chcieć więcej. Mam nadzieję, że za niedługo wrócę do dalszej nauki jazdy na nartach, bo zaczęło mi się to podobać.
Pozdrawiam serdecznie!
Soemi87