Hej!
Dzisiaj przychodzę z moim pierwszym DIY. Oglądając w ubiegłym tygodniu filmik Karoliny ze Stylizacji 2 link stwierdziłam, że również sama troszkę pokombinuję z moimi pomadkami.
Oto co jest nam potrzebne:
Jakiś czas temu mama obdarowała mi pomadką, którą użyła ze dwa razy. Niestety kolor nie do konca mi pasował i pomadka przeleżała kilka miesięcy. Mowa jest o pomadce Esprit w odcieniu 216.
Na początek na łyżeczkę przekładam pomadkę ochronną z Nivei oraz pomadkę.
Następnie na podkładce położyłam podgrzewacz i go zapaliłam. Łyżeczkę trzymam nad ogniem.
Po krótkiej chwili wszystko się rozpuściło i otrzymałam taką konsystencję.
Niestety po przelaniu pomadki i ochłodzeniu odcień niewiele zbladł.
Zdecydowałam się dołożyć waniliowy krem uniwersalny z Orilame. Ma on konsystencję typowej wazeliny.
Ponownie na łyżeczkę wykładam kremik z Orilame i zastygnięta pomadkę.
Następnie rozgrzewam nad świeczką do momentu roztopienia się obydwu substancji i przelewam płyn do opakowania po pomadce.
Wkładam wszystko na ok. pół godziny do lodówki i pomadka jest gotowa do użytku.
Oto jak wygląda pomadka w opakowaniu.
Kolorek na dłoni jest bardzo delikatny.
Pomadka jest bardzo kremowa.
Ze względu na dodanie pomadki ochronnej i kremu uniwersalnego pomadka ma teraz właściwości nawilżające.
To samo zrobiłam z pomadką z Oriflame, którą również nie używałam:
I otrzymałam taki odcień:
Która pomadka wam się bardziej podoba?
Może was choć troszkę zainspirowałam do wykorzystania starych pomadek i tchnienia w nie nowego życia?
Pozdrawiam!
Soemi87
P.S. Biorę udział w rozdaniu u Sekretów Naszego Piękna. Was też zapraszam :D
Dzisiaj przychodzę z moim pierwszym DIY. Oglądając w ubiegłym tygodniu filmik Karoliny ze Stylizacji 2 link stwierdziłam, że również sama troszkę pokombinuję z moimi pomadkami.
Oto co jest nam potrzebne:
Jakiś czas temu mama obdarowała mi pomadką, którą użyła ze dwa razy. Niestety kolor nie do konca mi pasował i pomadka przeleżała kilka miesięcy. Mowa jest o pomadce Esprit w odcieniu 216.
Na początek na łyżeczkę przekładam pomadkę ochronną z Nivei oraz pomadkę.
Następnie na podkładce położyłam podgrzewacz i go zapaliłam. Łyżeczkę trzymam nad ogniem.
Po krótkiej chwili wszystko się rozpuściło i otrzymałam taką konsystencję.
Niestety po przelaniu pomadki i ochłodzeniu odcień niewiele zbladł.
Zdecydowałam się dołożyć waniliowy krem uniwersalny z Orilame. Ma on konsystencję typowej wazeliny.
Ponownie na łyżeczkę wykładam kremik z Orilame i zastygnięta pomadkę.
Następnie rozgrzewam nad świeczką do momentu roztopienia się obydwu substancji i przelewam płyn do opakowania po pomadce.
Wkładam wszystko na ok. pół godziny do lodówki i pomadka jest gotowa do użytku.
Oto jak wygląda pomadka w opakowaniu.
Kolorek na dłoni jest bardzo delikatny.
Pomadka jest bardzo kremowa.
Ze względu na dodanie pomadki ochronnej i kremu uniwersalnego pomadka ma teraz właściwości nawilżające.
To samo zrobiłam z pomadką z Oriflame, którą również nie używałam:
I otrzymałam taki odcień:
Która pomadka wam się bardziej podoba?
Może was choć troszkę zainspirowałam do wykorzystania starych pomadek i tchnienia w nie nowego życia?
Pozdrawiam!
Soemi87
P.S. Biorę udział w rozdaniu u Sekretów Naszego Piękna. Was też zapraszam :D
średnio wygląda w "opakowaniu" ale na ustach bardzo ładnie :)
OdpowiedzUsuńTa pierwsza zdecydowanie :) fajny eksperyment, pewnie kiedyś wypróbuję takie coś, bo też mi pomadki zalegają w szafce..
OdpowiedzUsuńta druga moim zdaniem super, ta pierwsza tak średnio, trochę jednak jej koloru brakuje...
OdpowiedzUsuńTa z oriflame prezentuje się super po lekkim tuningu :)
OdpowiedzUsuńMnie się podoba ta pierwsza - lubię delikatne kolorki :))
OdpowiedzUsuńJa właśnie planuję jutro przetopić jedną szminkę, bo nie podoba mi się jak wygląda na ustach. Dodam wazeliny i zobaczymy co wyjdzie. I tak jej nie używam, więc strata nie będzie duża jeśli coś pójdzie nie tak ;)
OdpowiedzUsuńSuper sposób, podoba mi się druga najbardziej. Pozdrawiam koleżankę z Klubu Młodych Blogerek. :)
OdpowiedzUsuńNie głupi pomysł, może sama z niego kiedyś bym skorzystała, ale jednak topiłabym w kąpieli wodnej a nie nad świeczką.
OdpowiedzUsuńNie wpadłabym nigdy na ten pomysł. :D Bardzo ciekawy. :)
OdpowiedzUsuńBardzo pomysłowe, ja chyba jednak jestem za leniwa na takie eksperymenty :D
OdpowiedzUsuńświetny post:)
OdpowiedzUsuńŚwietny blog :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
o ciekawe, spróbuję tak zrobić..
OdpowiedzUsuńa podoba mi się bardziej nr 2 :)
Przyznam, ze nigdy czegoś takiego na oczy nie widziałam :P. Ale bardzo ciekawy sposób. Podoba mi się! ta z Oriflame jest śliczna :).
OdpowiedzUsuńOj chyba by mi się nie chciało tak z tym bawić ;-) Ale pomysł fajny :-)
OdpowiedzUsuńBardziej mi się podobają Twoje kolorki niż mój "pomidor" ;) Bardzo subtelne.
OdpowiedzUsuńfajny pomysł:D
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł, tym bardziej że kosmetyk leżałby nie używany. Mam jedną taką czerwień, która leży i się starzeje :>
OdpowiedzUsuńPomysłowo! :D
OdpowiedzUsuńświetny pomysł:) muszę kiedyś wypróbować:)
OdpowiedzUsuńjej to świetny pomysł muszę go kiedys wypróbować ;D całuski.
OdpowiedzUsuńPierwsza :) chociaż druga też fajna :)
OdpowiedzUsuń